sobota, 30 listopada 2013

Autorów książki "Resortowe dzieci" oskarża się o antysemicki jad


   
Dramatyczny list otwarty przeciw ustawie o "bratniej pomocy"

"Jakie reakcje może wywołać interwencja ludzi w rosyjskich mundurach, po rosyjsku wydających rozkazy Polakom?" 

A jakie jeśli to będzie hebrajski?

opublikowano: dzisiaj, 14:49 | ostatnia zmiana: dzisiaj, 14:56


Warszawa, 22 stycznia 2014
Szanowny Panie Senatorze!
Dnia 10 stycznia br. Sejm RP uchwalił ustawę o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej - nazwaną powszechnie ustawą „o bratniej pomocy”.
Ustawą tą Sejm „w ciemno” udzielił anonimowym de facto urzędnikom i funkcjonariuszom ( lub ich zastępcom ) prawo wezwania „na pomoc” obcych uzbrojonych służb, zapewniając im wszystkie prawa przysługujące funkcjonariuszom państwa polskiego. Ustawa tak precyzyjna w zakresie zapewniania pełni praw i swobody działania funkcjonariuszom obcych państw w innych swoich sformułowaniach zawiera sprzeczności, niejasności i tzw. pobożne życzenia. Nie wiadomo, na jakiej podstawie przyjęto, że uzbrojone jednostki obcego państwa, wyposażone we własną broń i własne mundury będą stosować się do obcych czyli polskich przepisów wewnętrznych, które mają poznać (sic!) przed rozpoczęciem akcji. Skąd np. mamy pewność, że zaakceptowanym koordynatorem wspólnych operacji będzie polski dowódca?
Warto też wyobrazić sobie, jakie reakcje może wywołać interwencja ludzi w rosyjskich mundurach, po rosyjsku wydających Polakom rozkazy lub też np. Niemców, którzy także we własnych mundurach, po niemiecku będą w Polsce rozkazywać Polakom. A jeśli ktoś nie zechce się podporządkować, lub nie zrozumie o co chodzi - funkcjonariusz obcego państwa, każdego praktycznie państwa na świecie - będzie miał prawo zastosowania przymusu bezpośredniego. Może nieposłusznych skuć, spałować. Może też użyć broni, którą będzie posiadać legalnie.
Nie ma potrzeby uchwalania takiej Ustawy. Strażacy, lekarze, pogranicznicy i żołnierze mają za sobą wiele wspólnych akcji. My, Polacy udzielaliśmy pomocy innym i nam także pomocy udzielano. Nie zrzekaliśmy się jednak nigdy własnej podmiotowości i integralności terytorialnej. Ceńmy pomoc, ale szanujmy własny kraj i siebie. Nie ma żadnego uzasadnienia dla tak niedopuszczalnych działań. Na jakie wydarzenia pragnie przygotować się Rząd, który taki projekt przedłożył Sejmowi ? Czy wiadomo już, jakie to akcje ratownicze lub interwencyjne wymagają zabezpieczenia „bratniej pomocy” na 90 dni, albo i dłużej? Czy polskie służby i polskie państwo na stałe chce abdykować i zrzec się wszelkiej odpowiedzialności? Czy więc ze strony Rządu to tylko karygodna indolencja, czy coś innego?
Do tej bezprzykładnej inicjatywy dostosowali się karnie posłowie PO, SLD, PSL i TR. Czym kierowali się uchwalając rządowy projekt, łamiąc przyrzeczenie wiernej służby narodowi i państwu? Bezmyślnością? Strachem? Nadzieją na przyszłe korzyści? W dodatku zaś fakt przyjęcia 30 dni od daty ogłoszenia na wejście tej ustawy w życie poczytać można za przerażającą pychę. W tym trybie można spokojnie uchwalić oddanie połowy terytorium Polski i oddać tę połowę, zanim Trybunał Konstytucyjny zdąży się zebrać i ustalić, czy pozostaje to w zgodności z Konstytucją.
Mamy w naszej historii straszne doświadczenia wynikłe z zapraszania obcych sił. Mamy we własnej nieodległej przeszłości pamięć zagrożenia tzw. bratnią pomocą. Mamy też, w pamięci świata, świadomość przerażających skutków ślepego podporządkowywania się bezprawnemu prawu w Niemczech hitlerowskich i Rosji sowieckiej. Takich doświadczeń nie wolno lekceważyć. Nie wolno też na własnym narodzie eksperymentować. Sejm, który zezwolił anonimowym urzędnikom w nieokreślonych okolicznościach wzywać na nieokreślony czas obce uzbrojone jednostki do pacyfikacji własnych obywateli sprzeniewierzył się istocie swego powołania.
PT Panie i Panowie Senatorowie! Kierujemy do Was to pismo sądząc, że wbrew złym doświadczeniom w uchwalaniu prawa, trzeba aby do każdego z Was imiennie dotarło żądanie: Przysięgałeś służyć Polsce, nie swojej partii, nie własnym interesom. Polsce. Nie łam tej przysięgi!
Maria Siła-Nowicka-Marusczyk
Zofia Romaszewska

List ten jest listem otwartym wysłanym do wszystkich senatorów RP.



   

"Adaś" Michnik o swoim przyjacielu,
śp. Prezydencie "Leszku" Kaczyńskim 
... poważnie i całkiem serio.


"GW" przewidywalna do bólu. Autorów "Resortowych dzieci" oskarża o... antysemicki jad - niezalezna.pl
foto: wydawnictwo Fronda
Aż sama sobie współczuję, że musiałam przez to przebrnąć - pisze Dominika Wielowieyska, dziennikarka "Gazety Wyborczej" recenzująca książkę " Resortowe dzieci ". W ślad za użalaniami się nad własnym losem Wielowieyska oskarża autorów książki o... antysemicki jad. Tymczasem Wydawnictwo Fronda po raz drugi zamówiło dodruk "Resortowych dzieci". W sumie wydrukowano już 90 tys. egzemplarzy.  "Pani Dominiko, pani nieuważnie przeczytała książkę Jest w nim opis dużo ciekawszych spotkań Moniki Olejnik. 
To tylko jedno z nich:


08.01.2014 / Niezalezna.pl: Gdyby ktoś chciał na podstawie recenzji "Gazety Wyborczej" ocenić książkę, uznałby, że nieistotne spotkania są podstawą zarzutów o "resortowe dziedzictwo". I tak o Monice Olejnik Wielowieyska pisze z kpiną: A już Monika Olejnik to prawdziwie grzeszna istota: bywała na urodzinach Lecha Wałęsy i sfotografowała się z Hanną Gronkiewicz-Waltz! A w PRL pojechała na Maltę! 



Robią nas w konia

TUSK: Polska będzie w gronie 20 najbogatszych krajów do 2022r





Żydowskie, religijne święto CHANUKA w tradycyjnym już miejscu ,  .... "polskim Knesecie"  
Jak donosi "Paligłup", możliwe że w tym roku w Sejmie, będą  miały też miejsce polskie - poselskie  "wigilijne jasełka" ...  Żartowałem. 

Świętować w takim miejscu mogą, ale tylko goście, nie "bydło". 


http://www.forbes.pl/kim-sa-nasi-przywodcy-,artykuly,160629,1,3.html

http://www.forbes.pl/kadisz-za-milion-dolarow,artykuly,160596,1,4.html

Kneset w Krakowie. 

Żydzi z optymizmem patrzą na Polskę


Data publikacji: 2014-01-09 08:00
Data aktualizacji: 2014-01-12 07:49:00
Kneset w Krakowie. Żydzi z optymizmem patrzą na Polskę
fot. Forum

Jeszcze w styczniu największa w historii delegacja członków izraelskiego parlamentu - Knesetu odbędzie swoją sesję za granicą. Żydowscy posłowie podczas obrad, które przebiegać mają … w Krakowie,  przyjmą m.in. uchwałę potępiającą często stosowane przez zagraniczne media określenie „polskie obozy zagłady”. 

Dlaczego sesja ta przeprowadzona zostanie właśnie w Polsce?

Bezprecedensowa uroczystość przypadnie w Międzynarodowym Dniu Pamięci o Ofiarach Holokaustu i w 69. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz –Birkenau. 

Organizatorem projektu jest Jonny Daniels, założyciel i dyrektor organizacji From the Depths, walczącej o zachowanie pamięci o Holokauście, która „pragnie łączyć przeszłość żydowską z jej przyszłością". / PCh.24.pl



UCHWALILI USTAWĘ O BRATNIEJ POMOCY! 

Red. Michalkiewicz: "Tymczasem jazgot Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy sprzyja przykryciu kłopotliwej prestiżowo dla naszych Umiłowanych Przywódców sesji, jaką izraelski Kneset wyznaczył sobie w chwilowo nieczynnym >>> CENZURA <<< w Oświęcimiu. 

Pomijam już okoliczność, że władze Izraela najwyraźniej przeszły do porządku nad suwerennością Polski, skoro odbywają sesje parlamentarne na terytorium Rzeczypospolitej, ... bo istotniejsze jest to, że bezpieczeństwa izraelskich parlamentarzystów na terytorium Rzeczypospolitej będą strzegły izraelskie siły zbrojne, podobnie zresztą, jak uczestników tak zwanego „Marszu Żywych”.

Dotychczas obecność uzbrojonych formacji izraelskich w Polsce była zawsze przez naszych Umiłowanych Przywódców, zarówno tych z koalicji rządowej, jak i opozycji parlamentarnej, tchórzliwie przemilczana, co, nawiasem mówiąc, pokazuje, że przy pozorach nieprzejednanej wrogości, w sprawach istotnych dla Izraela potrafią oni w pół słowa porozumieć się ponad podziałami. Widocznie jednak sam Izrael postanowił postawić kropkę nad „i” i żeby uniknąć niejasnej prawnie sytuacji, nakazał naszym okupantom obecność izraelskich formacji zbrojnych na terenie Polski zalegalizować. 

Toteż MSW skierowało do Sejmu, wycofany wcześniej na skutek hałasów w internecie (bo niezależne media głównego nurtu oczywiście nabrały wody w usta) projekt ustawy legalizującej tzw. „bratnią pomoc”to znaczy - udział formacji zbrojnych państw trzecich 

w pacyfikowaniu rozruchów na terytorium Rzeczypospolitej, 

a Umiłowani Przywódcy w Sejmie 10 stycznia tę ustawę uchwalili. 

Za jej przyjęciem głosowało 198 posłów PO (Stefan Niesiołowski był przeciw), dziwnie osobliwa trzódka posła Palikota in corpore, to znaczy - wszystkich 30, podobnie jak 29 posłów PSL i 25 posłów SLD. - Przeciw było 119 posłów PiS i 15 posłów Solidarnej Polski. 

Senat z pewnością to przyklepie bo już od czasów rzymskich wiadomo, że senatores boni viri sed Senatus mala bestia, no a chyba nikt nie ma wątpliwości, że prezydent Komorowski podpisze ją z przyjemnością. Żeby tylko zdążyli z tym wszystkim przed 27 stycznia, bo inaczej bezcenny Izrael przypomni wszystkim, skąd wyrastają im nogi."


" Bratnia pomoc polskich posłów / polskiego Knesetu " 

 to  jawna " współczesna targowica " ! ! !




Zapamiętajcie dobrze tą datę 10.01.2014 i tych którzy głosowali za tą zdradziecką ustawą! 
W głosowaniu ustawę poparło 286 posłów z PO, Twojego Ruchu, PSL i SLD. 
Przeciw było 140 z PiS i Solidarnej Polski. 
I proszę więcej nie mówić, że wszyscy w "polskim" Sejmie, są tacy sami!


To nie "Marsz Niepodległości" i 11 Listopada w Warszawie  / To "tu i teraz" ...

Ustawa o udziale zagranicznych funkcjonariuszy na terenie Polski

Alternews 01.02.2013 r. 

Published on Feb 1, 2013 Omówienie projektu ustawy o udziale zagranicznych funkcjonariuszy lub pracowników we wspólnych operacjach lub wspólnych działaniach ratowniczych na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej:   http://sejmometr.pl/sejm_druki/2202449

Alternews 01.02.2013 r. - Ustawa o udziale zagranicznych funkcjonariuszy na terenie Polski


KSIĄŻKI, KTÓRE POWINIENEŚ PRZECZYTAĆ
Towarzysz Generał >> http://www.youtube.com/watch?v=XdjWJ53ToTM


INWAZJA UPIORÓW 1944 - 1970 

"O wkładzie szowinistów żydowskich do historii współczesnej Polski"

Zdzisław Ciesiołkiewicz  PDF >>> http://netload.in/datei9OwHQtSTBl.htm
UWAGA !!! Aby ściągnąć PDF należy skorzystać z linku, otworzyć stronę "Netload". 
Po otwarciu zobaczysz dwa zegary >> Pod prawym zegarem kliknij na "DAWNLOD FREE". Odczekaj 30 sek.,następnie przepisz czterocyfrowy numer do okienka i kliknij NEXT
Odczekaj kolejne 20 sek. Następnie, kliknij na napis "Or click here" i ściągnij PDF. 

Polecam też, związane z relacjami polsko-żydowskimi, książki : 
 “JUDEOPOLONIA Żydowskie państwo w państwie polskim 1918-1944”
A.Szcześniak >>> PDF http://netload.in/datei471QbNGPbG.htm 

"Paradoksy Historii" W.Uszkujnik >> PDF >>> http://netload.in/dateiCqDzlSovTZ.htm




A JA SIĘ ZASTANAWIAM, CZY TO JEST FILM O LECHU KACZYŃSKIM?

Może to film promocjny, sprytnie promujący przyszłego kandydata na Prezydenta? Jeśli tak, to warto prześwietlić polityczną karierę takiego kandydata, a nie sugerować się "ciepłymi słowami, popijając zimnego LECHA".
19.12.13 / Niezalezna.pl: :To już pewne! Film Joanny Lichockiej i Jarosława Rybickiego "Prezydent" - opowiadający o Lechu Kaczyńskim - zostanie dwukrotnie pokazany w programie 1 TVP. Właśnie podpisano umowę dotyczącą emisji - dowiedział się portal niezalezna.pl.
Mówiąc szczerze i uczciwie. Mimo wielu zalet , dla mnie ten film stwarza wrażenie filmu promocyjnego ludzi, którzy historię Lecha Kaczyńskiego opowiadają. Tak jak kiedyś "zdjęcie Wałęsy" promowało kandydatów, tak teraz  film "Prezydent" promuje... ? 
No właśnie kogo?     ..... Jarosława II-go Mądrego? (:    Film obejrzeć warto. - Może ktoś dostrzeże tam następnego Prezydenata Polski?

5107c90c84753_p


Żydowski parlament obraduje w… Krakowie
Data dodania: 2013-01-29 13:57:50 Ostatnia aktualizacja: 2013-01-29 14:55:17
Europejski Parlament Żydowski (EJP) rozpoczął wczoraj swoje obrady w sali obrad krakowskiej rady miasta. To nowa instytucja powołana przez Europejską Unię Żydów, a wyłoniona w drodze głosowania internetowego. Pomysłodawcą powołania takiej instytucji był Szimon Peres, prezydent Izraela. W parlamencie zasiada 120 posłów z 45 krajów całego kontynentu. Działalność parlamentu finansuje ukraiński miliarder Igor Kolomoisky.

Europejski Parlament Żydowski powstał w ubiegłym roku, ale szybko zyskuje na znaczeniu. Zaraz po inauguracji parlamentu, jego przedstawiciele zostali przyjęci przez premiera i ministra spraw zagranicznych Izraela, a także króla Jordanii.Główna siedziba EJP znajduje się w Brukseli. Obraduje w tamtejszym gmachu Parlamentu Europejskiego, gdzie dotąd trzykrotnie spotykał się na swoich sesjach. Spotkanie w Krakowie jest pierwszym poza Brukselą. Jego gościem był wczoraj ambasador Izraela w Polsce.

Na sali obecni byli także polscy posłowie >>> Jarosław Sellin (PiS), .... 
>>> Marcin Święcicki  i Beata Małecka-Libera (oboje PO)
– przewodnicząca polsko-izraelskiej grupy parlamentarnej. Dziś na sesji ma się pojawić Igor Kolomoisky, do którego należą m.in. linie lotnicze Aerosvit, które do niedawna utrzymywałypołączenie Ukrainy z Krakowem i klub piłkarski Dnipro Dniepropietrowsk." 

Komentarz: 
Jarosław II Sellin,  to "główny opowiadający" o Lechu Kaczyńskim. 10.04.2010 r. nie był nawet członkiem PiS. Teraz ... obejrzy go miliony Polaków "w opowieści o śp. prezydencie Lechu Kaczyńskim.

Zadam pytanie: Czy będzie kandydatem na prezydenta? / Taki film powinien mieć lektora, a nie "promujących się doradców", gdzie J.K występuje w roli "kwiatka do korzucha".

Z tego co słyszałem, podobno, po katastrofie smoleńskiej,  przynajmniej dwóch występujących w filmie profesorów, nie było "entuzjastami" startu Jarosława Kaczyńskiego w wyborach na prezydenta i pochówkowi Lecha Kaczyńskiego na Wawelu. Mam wrażenie, że widzę na filmie "doradców Solidarności" przejmujących w polsce władzę. (koniec komentarza) www.kacpro.blogspot.com >>> http://gazetawarszawska.com/2013/01/29/zydowski-parlament-obraduje-w-krakowie/


MIĘDZYNARODOWY ŻYD"The International Jew"

Henry Ford

 
    
 Międzynarodowy Żyd –– Henry Ford

1920-1921 r.


"Spomiędzy charakterystycznych, umysłowych i moralnych cech Żydów należy wymienić niechęć do ciężkiej i wytężonej pracy fizycznej, silnie rozwinięte uczucie rodzinne i miłość do potomstwa, wybitny instynkt religijny, odwagę raczej proroka i męczennika, niż pioniera i żołnierza, godną uwagi zdolność przetrwania w nieprzyjaznym otoczeniu wraz z wielką zdolnością zachowania solidarności rasowej, zdolność eksploatacji zarówno indywidualnej jak zbiorowej, przebiegłość i chytrość w spekulacji i na ogół w sprawach pieniężnych, wschodnie zamiłowanie do przepychu i przywiązywanie wielkiego znaczenia do potęgi i rozkoszy wypływającej ze stanowiska społecznego, bardzo wysoki przeciętny poziom zdolności intelektualnych".


Rozdział XXI


Żydzi za pośrednictwem konferencji pokojowej krępują Polskę

Istnieje różnica pomiędzy raportem Sir Stuarta Samuela a raportami innych delegatów, ilustrująca odmienność umysłowości żydowskiej od umysłowości ogółu ludzi. Inni badacze kwestii żydowskiej w Polsce, kapitan Wright, generał-brygadier Jadwin, Sir H. Rumbold, a nawet Henryk Morgenthau – reprezentują myśl ogółu ludzkości, która poza skutkami dopatruje się przyczyn.

Mamy tu do czynienia na przykład z zatargiem pomiędzy Żydami a jakimś innym narodem. Położenie to trwa stale. Zawsze w takiej sytuacji wynika zatarg. Rzadko jednakże dochodzi do naszej wiadomości o ile Żydzi są górą. Dowiadujemy się o tym dopiero wtedy, gdy szanse zwycięstwa Żydów zaczynają słabnąć. Dopóki Żydzi zwyciężają, dopóki chrześcijanie służą ulegle planom żydowskim, – jest zupełnie cicho. Chrześcijanie mogą się skarżyć, ile im się żywnie podoba, mogą buntować się i protestować, – żadna międzynarodowa komisja nie przybędzie dla zbadania sprawy.

Zatarg pomiędzy Żydami a innym narodem otrzymuje nazwę zatargu dopiero wtedy, gdy zaczyna być niedogodny dla Żydów. Wtedy poczynają krzyczeć wniebogłosy, że ich prześladują, choć być może uwikłali się tylko we własne sieci. Polacy przekonali się, że Żydów łączą węzły przedziwnej solidarności, co pozwoliło im stać się mniejszością panującą wszechwładnie nad większością, ponieważ tworzyli zwartą organizację, a większość była rozproszona. Toteż Polacy powiedzieli sobie: „Postąpimy tak jak Żydzi. Oni współdziałają ściśle ze sobą, – my więc także przystąpmy do pracy spółdzielczej”. Jak pomyśleli, tak zrobili. A wtedy od razu zabrzmiał na świat cały okrzyk: „Prześladownie!"

Wszczęto propagandę ku zohydzeniu dobrego imienia Polaków, co wywołało rozgoryczenie i niechęć, wynikły pożałowania godne gwałty, a spór trwa ciągle.
Sprawozdania żydowskie o tych zaburzeniach rzadko wznoszą się ponad fakt, że Żydzi cierpią z powodu pewnych wystąpień ludności polskiej. Podają wypadek za wypadkiem z wielką obfitością szczegółów, z dziennikarskim nie wolnym od sensacji podkreślaniem ich okropności. Nazwiska, daty, miejscowości, okoliczności, – wszystko niby się zgadza, jest w porządku.

Bardzo pięknie. Nie mamy bynajmniej zamiaru zaprzeczać cierpieniom Żydów ani tych cierpień bagatelizować bez względu na to, gdzie i z jakiego one wynikają powodu. Nie ma usprawiedliwienia dla krzywdy wyrządzonej choćby najnędzniejszej istocie ludzkiej. Morderstwo choćby jednej tylko osoby, sterroryzowanie jednej choćby rodziny, – to rzecz straszna. Niestety jednak ludzkość tak przywykła do okrucieństw wojennych, że nie posiada już dostatecznej wrażliwości do odczuwania należytego wstydu i upokorzenia z powodu takich wypadków. Od chwili pogwałcenia neutralności Belgii cierpiały wszystkie narody Europejskie, a wraz z nimi przez sympatię cierpiały wszystkie ludy amerykańskie, jakkolwiek należy stwierdzić, że o cierpieniach Żydów słyszeliśmy i słyszmy więcej, o wiele więcej, niż o cierpieniach jakiegokolwiek innego narodu.

Jako reakcja umysłu praktycznego staje przed nami wszakże zagadnienie: „Czemu się to dzieje? Przypuśćmy, że istotnie zachodziły wypadki rabunków, napadów i mordów opisywanych w skargach żydowskich, jaka jest ich przyczyna?

Czy naród polski jest z natury swej skłonny do tego rodzaju czynów? Czy podobne wypadki cechowały 800-letni okres przebywania Żydów w Polsce? A jeśli naród polski nie jest z natury okrutny, jeżeli historia Żydów w Polsce ma tylko jasne karty, – co wpłynęło na zmianę stosunków obecnie? Umysł praktyczny bowiem szuka przyczyn.

Widocznie p. Morgenthau zbyt pilnie doszukiwał się tych przyczyn, jakkolwiek mniej pilnie, niż inni delegaci – za wyjątkiem p. Samuela. Dlatego też Żydzi amerykańscy nie chwalili się wcale raportem p. Morgenthaua, gdyż fakty same dostarczają materiału zbyt bladego dla tej propagandy, jaką mają na widoku przywódcy żydowscy w Ameryce. Najwidoczniej nie ośmielili się skrytykować i potępić tego raportu publicznie; po prostu przemilczeli o nim tylko. Kapitana Wrighta, który usiłował ustalić podłoże wypadków na zasadzie tego, o czym się osobiście przekonał, aby umożliwić Anglikom zrozumienie obecnego położenia w Polsce, prasa żydowska zasypała obelgami. Żydzi nie chcą badania tej sprawy. Chcą tylko sympatii dla siebie, potępienia dla Polski.

W Ameryce mamy skłonność do przekonania, że każde położenie można wytłumaczyć; wypadek jakiś może zasługiwać na potępienie, ale musi być zrozumiały. Jesteśmy zdania, że wyjaśnienie jest pierwszym krokiem do zaradzenia złemu.

P. Morgenthau nie mówił wcale o „pogromach". Daje on tym sposobem godny naśladowania przykład rozhisteryzowanym Żydom amerykańskim. Obecna seria artykułów w„Dearborn Independent" jest „pogromem” (niektórzy przedstawiciele Żydów mówią nawet o nich w ten sposób, jak gdyby każdy poszczególny artykuł stanowił „pogrom’) według efektownego lecz niezbyt ścisłego krasomówstwa, uprawianego na posiedzeniach lóż żydowskich. Ale p. Morgenthau jest znacznie ściślejszy w używaniu terminów specjalnych. Powiada on:

Misja unikała celowo używania wyrazu „pogrom", termin ten bowiem stosowany bywa dowolnie zarówno do drobnych zniewag, jak i do uplanowanych i starannie zorganizowanych rzezi..."

Co do jednego punktu wszystkie raporty są zgodne, a mianowicie, że niezasłużone zabójstwa Żydów były bez żadnego porównania mniej liczne, niż to głosiła propaganda żydowska. W tej części Polski, gdzie wypadki wojenne toczyły się z mniejszą gwałtownością, straciło życie tylko 18 osób. Na całym terytorium w ciągu całego okresu zalewu kraju przez różnorodne żywioły, jak z widoczną niechęcią przyznaje Sir Stuart, mógł on naliczyć zaledwie 348 wypadków zabójstw Żydów. Kapitan Wright pisze: `Sądzę, że zabito niesprawiedliwie nie więcej niż od 200 do 300 osób. Mierząc tę liczbę miarą ekscesów, jakich się dopuszczono, dziwi mnie raczej nie wielkość tej liczby, lecz raczej jej nikłość”. Sir H. Rumbold powiada: „Gdyby do ekscesów były zachęcały lub gdyby je organizowały władze cywilne lub wojskowe, liczba ofiar byłaby prawdopodobnie znacznie większa´.

Dla orientacji czytelnika podajemy poniżej zestawienie tych punktów w raportach, które traktują specjalnie o wypadkach brutalności i gwałtów. Z zestawienia tych punktów łatwo będzie zdać sobie sprawę, w czym te raporty różnią się między sobą, a w czym są zgodne.

1. Ekscesy zaszły we Lwowie od 21 do 23 listopada 1918 r. Miasto zostało zdobyte przez wojska ukraińskie, będące przedtem w służbie austryjackiej. (Samuel, Morgenthau, Wright, Jadwin).
2. Generał Mączyński zebrał oddział polski liczący około 1500 ludzi, złożony z mężczyzn, kobiet, wyrostków, z których część była przestępcami, i po zaciętej walce zdobył połowę miasta. Druga połowa pozostała w ręku Ukraińców´. (Samuel) `Paręset chłopców polskich wraz z ochotnikami wątpliwej reputacji odbili połowę miasta i utrzymali się na zdobytych pozycjach aż do przybycia posiłków polskich w dniu 21 listopada". (Morgenthau) „Gdy wojska niemieckie zbuntowały się w czasie okupacji w Polsce i gdy runął cały gmach organizacji niemieckiej, kilku oficerów polskich zebrało we Lwowie niewielki oddział ochotniczy, złożony z 1,000 do 2,000 ludzi spośród mętów społecznych i przestępców, a nawet kobiet w mundurach. W ciągu dwóch tygodni blisko walczyli oni z Ukraińcami na ulicach miasta, wreszcie po nadejściu posiłków wyparli przeciwnika. Był to istotnie wspaniały czyn orężny. (Kapitan Wright).
3. „Żydowska część ludności Lwowa oświadczyła, że jest neutralna" (Samuel). „Ludność żydowska oświadczyła, że jest neutralna; fakt jednak, że dzielnica żydowska znajdowała się w części miasta, zajętej przez Ukraińców i że Żydzi zorganizowali własną milicję, a także pogłoska, że niektórzy Żydzi strzelali do żołnierzy, wywołała wśród ochotników odruch antysemityzmu, który udzielił się szybko wojsku, przybyłemu na odsiecz". (Morgenthau).
„Podczas walki Żydzi ogłosili, że pozostaną neutralni; lecz, jakkolwiek nie sądzę, by udzielili pomocy zbrojnej Ukraińcom, naturalność ich jednak w stosunku do Ukraińców nosiła cechy wyraźnej, a prawdopodobnie i skutecznej życzliwości. (Kapitan Wright).
4. W rezultacie żaden z dowódców wojskowych, odpowiedzialnych za te wypadki, nie był ukarany. (Samuel). `Już 24 grudnia 1918 r. rząd polski za pośrednictwem ministerstwa sprawiedliwości wszczął ścisłe dochodzenie w sprawie zajść z 21 i 23 listopada... Pomimo przeciążenia sądów lokalnych, gdzie jest obecnie w toku 7 tys. spraw, wytoczono śledztwo przeciwko 164 osobom, w tej liczbie dziesięciu Żydom, za współudział w rozruchach listopadowych; liczne podobne sprawy oczekują jeszcze swojej kolei. Czterdzieści cztery osoby skazano na karę od 10 dni do 18 miesięcy więzienia. Niezależnie od sądów cywilnych, miejscowy sąd wojskowy skazał osoby wojskowe na więzienie aż do lat trzech za dopuszczenie się czynów bezprawnych w odnośnym okresie´ (Morgenthau). Mówiąc ogólnie o sprawie kar wymierzonych, kapitan Wright pisze: „Rząd wymierzył wiele, jakkolwiek nie dosyć kar; o karach tych nie ogłaszał w obawie przed opinią publiczną”. A generał-brygadier Jadwin z Misji Stanów Zjednoczonych mowi: „Skargi na opieszałość i łagodność w wymierzaniu kar przez sądy wojskowe i przez rząd wskazują jednakże, że działała tu w przepisanym porządku sprawiedliwość państwowa”.
5. „Nie wypłacono odszkodowań za wyrządzone szkody". (Samuel).
„Misja nasza została zawiadomiona, że na zasadzie dochodzeń urzędowych rząd rozpoczął wypłatę odszkodowań za szkody wyrządzone w związku z tymi wypadkami" (Morgenthau).
„Rozpoczęto wypłatę odszkodowań w Wilnie, Pińsku i Lwowie przed naszym wyjazdem z Polski" (Generał Jadwin).

Oczywiście, we Lwowie niedobrze się działo. Ale Sir Stuart Samuel dawał do zrozumienia, że cała wina była po stronie Polaków. Inni delegaci w raportach swoich podają szczegóły, które wyjaśniają, tłumaczą wypadki, choć żaden raport nie może ich usprawiedliwić. Wszyscy za wyjątkiem Sir Stuarta Samuela, zgadzali się na to, iż rząd polski uczynił, co było w jego mocy dla zadośćuczynienia temu, co się stało i dla zapobieżenia podobnym wypadkom na przyszłość. Warto przytoczyć następujący szczegół z raportu amerykańskiego: `Generał Jadwin był obecny przy wzięciu Mińska i był osobistym świadkiem wytężonych usiłowań władz wojskowych w celu zapobieżenia aktom gwałtu". Faktem jest tedy, że z chwilą, gdy można było zaprowadzić w chaosie wojennym jakikolwiek porządek, nieporządki ustawały. A jednak dziś jeszcze nawet czytamy w naszych gazetach o „tysiącach i dziesiątkach tysięcy Żydów pomordowanych w Polsce”.

Następnie, jako wskazówka, że te wypadki do pewnego stopnia nie wynikły bez prowokacji ze strony Żydów, przypatrzmy się, co było w Pińsku. Działo się to 5 kwietnia 1919 r.
1. Pińsk odebrano bolszewikom na krótko przedtem. Ludność miasta jest w znacznej większości żydowska, liczy bowiem zaledwie 25% Polaków (Generał Jadwin, Kapitan Wright). Oficer polski posiadał bardzo nieliczny oddział żołnierzy, a front bolszewicki był zupełnie blisko. Żydzi potraktowali niechętnie oficera, co wywołało w nim podejrzenie, iż muszą pozostawać w przyjaznych stosunkach z bolszewikami; zaniepokojony tym, kazał rozlepić na ulicach ogłoszenie, że pod karą śmierci nie wolno bez pozwolenia władzy urządzać wieców i zebrań publicznych (Kapitan Wright).
2. Organizator rządowy stowarzyszeń spółdzielczych pozwolił członkom kooperatyw żydowskich urządzić zebranie celem omówienia sprawy łączenia się z innymi kooperatywami (Samuel, Morgenthau, Wright).
3. „Jak się zdaje, dwaj żołnierze polscy... i inny jakiś żołnierz... zawiadomili władze wojskowe, iż Żydzi mają zamiar odbyć wiec bolszewicki w sobotę w Domu Ludowym, stanowiącym siedzibę główną syjonistów´ (Samuel). „Wiec ten odbył się w pomieszczeniu organizacji syjonistycznej, znanej z tendencji wybitnie antypolskich" (Wright).
„...Stwierdzono, że wiadomość o bolszewickiej działalności w Pińsku otrzymano od dwóch żołnierzy Żydów..." (Morgenthau).
„Komendant miasta w obawie buntu bolszewickiego, o czym go ostrzegali dwaj żołnierze Żydzi...” (Generał Jadwin).
„Po zakończeniu i formalnym zamknięciu wiecu znaczna liczba członków stowarzyszenia spółdzielczego pozostała nadal w sali, inni uczestnicy, należący do organizacji syjonistycznej zostali tam również. Zebranie to musiało mieć pozór wiecu, a sądzę, że liczba pozostałych w sali była tak znaczna, że mogła technicznie stanowić wiec. W tym zachowaniu się Żydów, podobnie jak i w poprzednim ich postępowaniu była pewna prowokacja: Sir Stuart Samuel zaznaczył wobec świadków, że nawet wiec, na który mieli pozwolenie, stanowił sam przez się pogwałcenie sabatu, i był ciężkim przestępstwem religijnym" (KapitanWright).
Wszyscy delegaci potępiają zgodnie to, co potem nastąpiło. Kapitan Wright powiada, że oficer polski nie byłby zapewne działał z takim pośpiechem, gdyby zgromadzeni nie byli Żydami.
Generał Jadwin streszcza wypadki w ten sposob: „gwałty pińskie... to sprawa czysto wojskowa. Komendant miasta w obawie buntu bolszewickiego, o którym ostrzegli go dwaj żołnierze Żydzi, usiłował sterroryzować ludność żydowską (około 75% ogólnej liczby mieszkańców) przez stracenie 35 obywateli narodowości żydowskiej bez śledztwa i sądu, przez uwięzienie i pobicie innych i przez zagrożenie represjami wszystkim Żydom. Nie można przypisać w tym udziału ani nikomu z wyższych oficerów, ani żadnemu polskiemu urzędnikowi cywilnemu, ani nielicznym Polakom, zamieszkałym w tej części Białorusi".

Sir Stuart pisze: „ obecną administracją miejscową w Pińsku jest znowu spokojnie, a pomiędzy ludnością chrześcijańską i niechrześcijańską zapanowały normalne stosunki".

W Stanach Zjednoczonych zapomina się niekiedy, że dla Polski wojna się jeszcze nie skończyła. Polska jest dziś narodem wolnym – na papierze – lecz wolność jej wisi na włosku i może przepaść z dnia na dzień, zależnie od wyników walki. (Pisane w końcu roku 1920). Bolszewicy zapuścili w kraj głębokie zagony. Gdziekolwiek dotarły wojska czerwone, wszędzie Żydzi witali je z radością. Nikt temu nie przeczy, nawet w Stanach Zjednoczonych: tłumaczą to tym, że bolszewicy bardziej sprzyjają Żydom niż Polacy, – co zresztą na podstawie faktów, podanych w poprzednich rozdziałach a stwierdzających żydowski charakter sowietyzmu jest dla czytelnika naszego zupełnie zrozumiałe.

Gdy Polacy wypędzali bolszewików, przekonywali się na ogół, że tam, skąd wyparli czerwone wojska, Żydzi zdążyli już zaprowadzić ustrój sowiecki, zupełnie jak gdyby go z dawna oczekiwali i byli do tego znakomicie przygotowani. Nie dziwi chyba, że Polacy nie mogą się dotychczas wyzbyć swoich podejrzeń.

Żydzi nie chcą zostać Polakami. W tym tkwi przyczyna obecnej trudnej sytuacji pomiędzy obydwoma narodami. Sir Stuart Samuel dotyka tylko powierzchownie tego przedmiotu.

„W niektórych wypadkach niechęć żołnierzy i ludności cywilnej wywołali syjoniści, którzy głosili, że narodowość żydowska jest przeciwniczką narodowości polskiej. P. Morgenthau posuwa się o krok dalej: „Doprowadziło do konfliktu oświadczenie nacjonalistycznych organizacji żydowskich, które żądają autonomii kulturalnej, subsydiowanej finansowo przez państwo. P. Morgenthau, jak widzimy, wgląda głębiej w położenie.

Najlepszą jednak charakterystykę istniejącego stanu rzeczy znajdujemy w raporcie kapitana Wrighta: „Częścią ich (Żydów) programu partyjnego w Polsce jest wciągnięcie wszystkich Żydów na jedną osobną listę. Żydzi w ten sposób zarejestrowani mają wybierać reprezentacyjne ciało żydowskie z rozległymi pełnomocnictwami prawodawczymi  i podatkowymi, tj. mające prawo ściągać podatki na cele emigracyjne. Temu ciału reprezentacyjnemu rząd polski ma dawać odpowiednią ilość pieniędzy na żydowskie instytucje dobroczynne i finansowe. Poza tą odrębną organizacją mają mieć zarezerwowaną proporcjonalną do ich liczby ilość miejsc w lokalnych państwowych ciałach prawodawczych. W szóstym lub siódmym z kolei Sejmie Polskim mają zająć miejsca tylko Żydzi wybrani tylko przez Żydów. Niektórzy Żydzi żądają także odrębnych sądów, albo przynajmniej równouprawnienia w procedurze prawnej żargonu z językiem polskim. Taki jest program praktyczny; lecz ambicją frakcji postępowej jest narodowa autonomia personalna,zagwarantowana Żydom przez jeden z przejściowych rządów ukraińskich, mianowicie przez Ukraińską Radę Centralną, w dniu 9 stycznia 1918 r. zwana Statutem Narodowej Autonomii Personalnej; odpis tego statutu jest w moim posiadaniu. Organizuje on Żydów jako naród o pełni praw suwerennych; banknoty ukraińskie były drukowane w żargonie i w języku ukraińskim´.

Ludzie pytają niekiedy, gdzie są dowody istnienia programu Protokołów. Dowody te znajdziemy wszędzie, gdzie Żydzi doszli do władzy i gdzie do władzy dążą. Protokoły można napisać na podstawie żydowskich ksiąg rabinicznych; można je napisać na zasadzie dążności żydowskich w Stanach Zjednoczonych; można je napisać na podstawie żądań żydowskich na Bałkanach; można je napisać z tego, co Żydzi zrobili w Rosji. Przedstawiają one program żydowski, idealny i realny w każdej dziedzinie i w każdym okresie historii współczesnej.

Czy słyszycie kiedy o tym programie w Polsce, gdy żądają od was współczucia i sympatii dla 250 tys. Żydów, przybywających stamtąd do Stanów Zjednoczonych? Czy ci ludzie porzucili swoje idee przed przybyciem do portu nowojorskiego?
Ścisłe zbadanie programu żydowskiego przez kapitana Wrighta jest właśnie przyczyną, która sprawia, że Żydzi nie chcą rozpowszechniać jego raportu, jakkolwiek złożony on był przy raporcie Sir Stuarta Samuela, tak przez nich usilnie propagowanym.
Jednakże, aby rząd Wielkiej Brytanii mógł zdać sobie dakładnie sprawę z położenia, kapitan Wright przeprowadza następującą paralelę:

„Gdyby Żydzi w Anglii" – wzrósłszy liczebnie dwudziesto lub trzydziestokrotnie – zażądali, aby Żydowska Izba Opiekuńcza posiadała rozległe prawa, nie wyłączając prawa ściągania podatku na cele imigracyjne, by oznaczona liczba miejsc w Londyńskiej Radzie Hrabstw, w Manchesterskiej Radzie Miejskiej, w Izbie Gmin i w Izbie Lordów była zarezerwowana dla Żydów wybieranych głosami żydowskimi; aby przewodniczący Izby Wychowawczej wypłacał corocznie Żydom sumy proporcjonalne do ich liczby; gdyby zażądali prawa zakładania odrębnych sądów żydowskich z językiem angielskim w Sądzie Królewskim lub Wydziale Kanclerskim; gdyby najbardziej postępowi spośród Żydów dążyli nawet do tego, aby asygnaty Banku Angielskiego były drukowane w żargonie obok języka angielskiego, – wówczas prawdopodobnie nawet w Anglii opinia publiczna byłaby mniej życzliwie w stosunku do nich usposobiona..."

W tym stanie rzeczy jest faktem niemałego znaczenia, że Żydzi którzy wiedzieli o wszystkim, ukrywali istotne położenie, i że inni delegaci podali to do wiadomości publicznej. Znamiennym jest także, iż prasa żydowska przemilczała całkowicie o tych faktach, jakkolwiek pozornie podawała rzekome wyniki dochodzeń przeprowadzonych przez Misję Angielską. W jednym z przyzwoitszych organów prasy żydowskiej zamieszczono obrażające wzmianki o raporcie kapitana Wrighta, ponieważ w raporcie tym wspominał autor o pewnych praktykach uprawianych pospolicie przez Żydów w Polsce. Należy wszakże zaznaczyć, że aluzje do tych spraw zamieszczone w raporcie kapitana Wrighta, są bardzo powściągliwe w porównaniu, ze szczegółami, zamieszczonymi w nowej książce Artura Goodhart. Nie potrafimy powiedzieć obecnie, czy p. Goodhart jest Żydem czy też nie. Jest członkiem kolegium Corpus Christi w Cambridge. Jest „b. kapitanem armii Stanów Zjednoczonych”. Na wniosek p. Morgenthaua został odwołany z wojska dla objęcia stanowiska radcy w Misji. Mówił on na str. 161: „Po obiedzie p. Morgenthau wziął udział w zebraniu loży Bnai Brith, jedynej loży tej organizacji żydowskiej w Polsce. Nie pozwalano na zakładanie lóż w Rosji przed wojną, było to bowiem stowarzyszenie tajne, a więc nielegalne w państwie cara. Major Otto i ja, jako nienależący do członków, udaliśmy się na przechadzkę po mieście”. P. Goodhart, jako radca Misji Amerykańskiej, może doskonale zaświadczyć, co to za ludzie przybywają z Polski do nas w tak wielkiej liczbie. Najważniejszą wszakże dla Amerykanów cechą tych przybyszów jest tkwiące w nich poczucie własnego politycznego znaczenia i potęgi.

Konferencja Pokojowa nie dążyła wcale do utrwalenia w Polsce jedności i zgody; rzuciła ona raczej ziarno niezgody, które panować tam będzie dopóty dopóki Traktat Wersalski będzie rządzić światem. Czytelnik przekonał się z raportu kapitana Wrighta, czego żądają Żydzi. Niechże teraz się dowie, co postanowiła Konferencja Pokojowa.

W państwie polskim nie wolno ogłosić wyborów w sobotę. Nie wolno w sobotę przeprowadzać rejestracji ludności.
Sabat żydowski jest ustanowiony przez prawo, a rząd i sądy muszą się do tego stosować. W niedzielę możecie czynić, co się wam podoba, możecie zarządzać wybory, – byle nie w sobotę, bo to jest święto żydowskie!

„Artykuł 11. Żydzi nie będą przymuszani do wykonywania jakichkolwiek czynności, stanowiących pogwałcenie szabasu i nie powinni doznać jakiegokolwiek umniejszenia swej zdolności prawnej, jeżeli odmówią stawienia się w sądzie lub wykonania czynności prawnych w dzień szabasu... Polska wyraża zamiar nie zarządzania i nie udzielania zezwolenia na wybory, czy to ogólne czy lokalne, które miałyby się odbywać w sobotę; żadne wciąganie na lisy wyborcze lub inne nie powinno się odbywać obowiązkowo w soboty”.

Konferencja pokojowa nakazała w Polsce to, co bolszewicy narzucili Rosji, a mianowicie święcenie żydowskiego szabasu.

Ludzie, którzy zobaczyli, że obyczaje żydowskie, – pod presją, Prezydenta Stanów Zjednoczonych, zostały zastrzeżone w konstytucji polskiej, – obecnie ze wszech stron napływają do Ameryki. Czyż niedorzeczne jest ich przypuszczenie, że skoro Prezydent Stanów Zjednoczonych narzucił Polsce obyczaje żydowskie, to nagnie do nich również i Amerykę?
Ponadto prawo ustanowiło założenie odrębnych szkół żydowskich w Polsce. Wielką bolączką Polski był brak szkół, w których by w całą ludność można było wszczepiać polskie ideały narodowe w języku ojczystym. Konferencja pokojowa uprawnia trwanie tego stanu rzeczy nadal.

Artykuł 11 mówi o Żydach. W artykule 9 użyto terminu „obywatele polscy”.
Jeśli czytelnik pragnie uniknąć nieporozumień przy odczytywaniu wiadomości, pochodzących z Europy, niechaj przez termin: „mniejszości rasowe, religijne i językowe rozumie po prostu Żydów”. Ta bowiem mniejszość tkwi w istocie wszystkich niemal trudności, Żydzi właśnie stanowią mniejszość, o której najczęściej słyszymy. Mniejszość ta opanowała konferencję pokojową.

„Artykuł 9. W miastach i okręgach, zamieszkałych przez znaczny odłam obywateli języka innego niż polski, Rząd polski udzieli w sprawach nauczania publicznego odpowiednich ułatwień, aby zapewnić w szkołach początkowych udzielanie dzieciom – takich obywateli polskich... nauki w ich własnym języku... W miastach i okręgach, zamieszkałych przez znaczny odłam obywateli polskich, należących do mniejszości etnicznych, religijnych lub językowych, tym mniejszościom zostanie zapewniony słuszny udział w korzystaniu oraz w przeznaczaniu sum, które budżet państwowy, budżety miejskie lub inne przyznają z funduszów publicznych na cele wychowawcze, religijne lub dobroczynne".
Ale i to nawet nie wszystko. Państwo polskie ma dostarczyć pieniędzy, lecz Żydzi będą je rozdzielali:
„Komitety wychowawcze, wyznaczone lokalnie przez gminy żydowskie w Polsce, podlegając ogólnej kontroli państwowej, będą czuwały nad przydziałem proporcjonalnej części funduszów publicznych, przyznanych szkołom żydowskim zgodne z artykułem 9..."
Zdumiewająca rzecz, że z chwilą, gdy mowa o pieniądzach, zarzucono wyrażenie `mniejszości etniczne" i zastąpiono je przez określony termin „Żydzi”.

Co więcej jednak, „Stany Zjednoczone Ameryki, imperium Wielkiej Brytanii, Francja, Włochy i Japonia, główne mocarstwa sprzymierzone i stowarzyszone z jednej strony, a Polska – z drugiej strony" (tak brzmią początkowe słowa traktatu) czynią z tych przywilejów specjalnych nie układ narodowy ze strony przymuszonej Polski, lecz żądanie międzynarodowe ze strony Ligi Narodów. Artykuł 12 zastrzega, że wszelkie układy, dotyczące „mniejszości etnicznych, językowych i religijnych", – co jest dyplomatycznym omówieniem oznaczającym Żydów – będą gwarantowane przez Ligę Narodów. Zwalnia to całkowicie Żydów w Polsce ze wszelkich zobowiązań w stosunku do państwa polskiego. Na przyszłość winni zwracać się jedynie do Ligi Narodów, – Żyd Międzynarodowy uczyni resztę.

Stany Zjednoczone przyczyniły się do zapisania tych zastrzeżeń w traktacie pokojowym. Naród amerykański nie przyczynił się dotychczas jeszcze do przeforsowania ich w praktyce.
Ćwierć miliona tych Żydów przybywa obecnie z Polski do Stanów Zjednoczonych. Widzieliśmy, czego żądają oni w Polsce. Przekonaliśmy się, co osiągnęli podczas konferencji pokojowej.

Czy powiemy teraz, jako obywatele amerykańscy, że jesteśmy gotowi w imieniu Stanów Zjednoczonych przyjąć tę dozę żydowskiego lekarstwa, jakie konferencja pokojowa zaaplikowała Polsce?

Czy nie powiemy wobec tego, cośmy wyżej przeczytali, że Żydzi, upokorzywszy Polskę podczas konferencji pokojowej, w propagandzie swej przeciwko Polsce ujawnili jedynie niegodziwą i nienasyconą żądzę zemsty?" / Koniec cytatu.




Onet.pl: "Pisarz Wasilij Grossman nazwał okres tzw. jeżowszczyzny epoką „strachu, z którego miliony ludzi nie potrafią się otrząsnąć”. Nad ich życiem, jak pisał pewien historyk, zawisł „noc w noc chwytający za gardło lęk, że przyjdą aresztować, nim wstanie kolejny dzień”. /.../ Jeśli wziąć pod uwagę liczbę ofiar, Nikołaja Jeżowa trzeba stawiać w jednym szeregu z Himmlerem czy Eichmannem. Stalin wykorzystał Jeżowa chytrze: jego rękami dosłownie przepuścił radzieckie społeczeństwo przez maszynkę do mięsa. /.../ Piął się w górę jako protegowany jednego z najwierniejszych stalinowców: Łazara Kaganowicza.

W systemie, w którym – jak mawiał Stalin – kadry decydowały o wszystkim, został wkrótce Jeżow przewodniczącym właśnie wydziału kadr w Komitecie Centralnym. Pierwsza większa czystka w szeregach partii bolszewickiej była właśnie jego dziełem.

Czy Łazar Kaganowicz był potomekiem chazarskich chanów (kagana) i kto naprawdę rządził Rosją, do śmierci Stalina w 1953 roku, przeczytasz w książce :

"Paradoksy Historii" W.Uszkujnik >> PDF >>> http://netload.in/dateiCqDzlSovTZ.htm

   
Jeden z memów tygodnia / Dziennik.pl


   

Śmiejcie się!  - 10.04.10 to "PRYSZCZ" 

"Piekło dopiero się zacznie"

W W środę, 29 sierpnia 2012 r., miesiąc przed marszem "Obudź się Polsko!", w obronie Telewizji Trwam, śp.prof.Józef Szaniawski, który nie dożył dnia marszu - nieoczekiwanie spadł w przepaść podczas górskiej wędrówki - napisał: 

"Dokładnie za miesiąc, 29 września 2012 r., ma się odbyć w Warszawie drugi ogólnopolski marsz w obronie wolnych mediów, ale zarazem przeciwko tym, którzy źle, nieudolnie i nieuczciwie rządzą państwem. /.../

W Polsce powoli kończy się trwająca już zbyt długo epoka, kiedy rządzący III RP działali w myśl zasady "obiecanki cacanki, a głupiemu radość". Oczekiwania obywateli są dzisiaj dużo wyższe niż przysłowiowa kromka chleba z masłem, kiełbasa wyborcza, a nawet benzyna do samochodu. 

Ludzie nie chcą, by rządy nad nimi sprawowali politycy głupi, nieodpowiedzialni, fałszywi do szpiku kości, a nade wszystko nieudolni - wystarczająco sprytni, by zdobyć władzę, ale żałośnie nieskuteczni w jej sprawowaniu." (koniec cytatu)

Po ponad roku od napisania tych słów, nasza wiedza dotycząca władz uległa zmianie. Światło dzienne ujrzała między innymi fotografia uśmiechniętego premiera Tuska, w conajmniej dwuznacznej scenie, z premierem Rosji Putinem, zrobionej w dniu zamachu* na polskiego prezydenta, w Smoleńsku.(*wersji wypadku do dzisiaj nie udowodniono).

Powtórzę słowa profesora: "wystarczająco sprytni, by zdobyć władzę, ale żałośnie nieskuteczni w jej sprawowaniu."

Nie wiem czy dzisiaj śp. prof. Józef Szaniawski podtrzymałby te słowa, które prawdopodobnie wypowiedział uważając, że zarządzający obecnie Polską ludzie, to "NASZ RZĄD". 

Biorąc więc pod uwagę "obecną wiedzę" można stwierdzić, że przynajmniej częściowo, śp. profesor mylił się.

Ludzie współcześnie zarządzający Polską - nie wiadomo z czyjego, tak naprawdę nadania - byli "wystarczająco sprytni, by zdobyć władzę" i są perfekcyjnie wyrafinowani w jej sprawowaniu.

TAK POWINNA BRZMIEĆ "DZISIEJSZA TEZA" 

prof. Szaniawskiego. 

Gdy rządzący, swoimi decyzjami,"wbijają Polakom nóż w plecy", media piszą o tym ... 'śmiejcie się, oni was tylko łaskoczą'. 

Gdy po 10.04.10 zabolało mocniej i spod koszuli, zszokowani, wyciągnęliśmy umazaną krwią rękę, media zaczęły usypiająco uspokajać: ... 'nie przejmujcie się, to tylko pryszcz'.

Po głosowaniu w Sejmie, nad referendum w sprawie sześciolatków, dziennikarz wPolityce.pl, Łukasz Warzecha, napisał:

 "Pan premier Tusk pochwalił z mównicy sejmowej inicjatorów wniosku o referendum w sprawie obowiązku szkolnego dla sześciolatków. /... / 

Kilkanaście minut później głosami Platformy „Obywatelskiej” i drżącego o stołeczki Peezelu milion obywatelskich podpisów został z głośnym gulgotem spuszczony w klozecie. Władza spojrzała na Polaków i z miłością w oczach pokazała im gest Kozakiewicza."

POWINNIŚMY WIEDZIEĆ: Koalicja PO-PSL podwyższając wiek emerytalny, dołożyła rodzicom obecnych sześciolatków kilka lat pracy, zabierając im jednocześnie kilka lat z emerytury. 

Ta sama koalicja PO-PSL obniżając wiek pójścia do szkoły, dzieciom tych rodziców >>> obecnym sześciolatkom <<<DODATKOWO >>> dołożyła "sześcioletniej sile roboczej" jeden jeden rok pracy, zabierając maluchom jeden rok dzieciństwa. - Wcześniejsze rozpoczęcie nauki to właśnie oznacza. - O to - myślę - tak naprawdę chodzi. Nik się nad tym nie zastanawia, bo jest to odległe w czasie, a na działaniach długofalowych opiera się skuteczna polityka. Wszystko wymaga szasu.

Zmiana dla obecnych sześciolatków oznacza odebranie im jednego roku dzieciństwa i wydłużenie "wieku produkcyjnego". Rządowe zapewnienia, że to "dla dobra dziecka", jest więc jedną wielką ściemą, którą należy "między bajki włożyć". - Mamy tu do czynienia z drugą częścią reformy emerytalnej, tym razem dotyczącą najmłodszych Polaków.

Polityka, to zajęcie z długofalowymi celami. - W kontekście powyższego, biorąc pod uwagę zamach w Smoleńsku z 10.04.10, warto sobie zadać więc pytanie: Po co zmieniono "Ustawę o obywatelstwie polskim"?

W Polsce łatwiej jest dostać polskie obywatelstwo, niż zdać egzamin na prawo jazdy

Czy Lech Kaczyński, gdyby nie zginął w Smoleńsku, dopuścił by do sytuacji, że Polska ma obowiązek dać polskie obywatelskwo każdemu, kto tego zechce? Do takiej sytuacji doprowadziła zmiana "Ustawy o obywatelstwie polskim". 

- A w planach jest ustawa reprywatyzacyjna warta 200 mld. zł. , której beneficjentami będą przede wszystkim nowi "polscy obywatele Izraela". Sprawa obywatelstwa i reprywatyzaji, te dwie sprawy się wiążą. Obydwum sprzeciwiał się śp. prezydent Lech Kaczyński.

Czy mają one też związek z jego nagłą śmiercią w Smoleńsku? Możliwe, że tak. Tam gdzie chodzi o pieniądze wszystko jest możliwe, a tam, gdzie nie wiemy o co chodzi, przeważnie chodzi o pieniądze. 

Do tego dochodzi jeszcze jedno: zacytuję premiera Izraela Benjamina Netanjachu. Izrael jest "jedynym krajem, któremu grozi zagłada" (1). Żydzi w Palestynie "siedzą na beczce prochu" i szukają bezpiecznego miejsca schronienia. - Wiele wskazuje na to, że wybrali Polskę.

Może to być, tak myślę, drugi powód uchwalenia nowelizacji do "Ustawy o obywatelstwie polskim", w takim kształcie, jak ona powstała i na której, skorzystają najwięcej Żydzi z Izraela i z USA. Dlaczego? Rząd Donalda Tuska "zadziwiająco mocno" zacieśnia kontakty międzyrządowe i kulturlne z Izraelem. O nowych "polskich obywatelach Izraela" mówi się wprost, "Nasi Izraelczycy".

 Dlatego ważne jest zbadanie, co było motywem zamachu w Smoleńsku i czy prace nad ustawami o obywatelstwie polskim i reprywatyzacją mogły być zablokowane przez śp.Lecha Kaczyńskiego i czy na ich rzecz miał miejsce lobbing z Izraela. To ważne pytania, bo coraz trudniej jest wierzyć w to, że "nieudowodniona katastrofa w Smoleńsku", była wypadkiem, a nie zamachem. Jeśli był wybuch, to mógł być zamach. Jeśli był zamach, to logiczne, że musiał też istnieć motyw takiego zamachu. >> Więcej >> http://kacpro.blogspot.ca/2013/11/smiejcie-sie-100410-to-pryszcz-pieko.html

(1) http://swiat.newsweek.pl/netanjahu--bylem-rozczarowany-niemiecka-postawa-podczas-glosowania-w-onz,99267,1,1.html



Albo "okrągły stół" , albo "wyginiecie jak dinozaury"


15.12.2013 Stanisław Janecki / wPolityce.pl: "To jeden z najbardziej absurdalnych i dziwacznych pomysłów Donalda Tuska, od kiedy sprawuje on władzę. Zaproponowany przez premiera i szefa Platformy podczas posiedzenia Rady Krajowej PO pomysł „okrągłego stołu” zmusza do postawienia pytania, o co chodzi Donaldowi Tuskowi albo wręcz, czy wie on, co mówi.

Sejm: 19 marca 2010 roku


Czy Donald Tusk wie co mówi? / To dobre pytanie. 

Oto odpowiedź: >>>  http://www.youtube.com/watch?v=Q3XkHszjJaY

19.03.2010 Donald Tusk /  Przesłanie: Trzeba współpracować / "Nauczyłem się w ostatnim roku, że jest cały pakiet spraw, które wymagają współpracy rządu z opozycją - przyznał premier. I zwrócił się do posłów PiS i SLD z pytaniem, czy są w stanie zawiązać pakt o nieagresji w kluczowych z punktu widzenia interesów naszego kraju problemach. - Czy możemy się umówić, że wspólnie opiszemy przestrzeń, którą ochronimy przed kampanią wyborczą - tą i następną - i zaproponujemy rozwiązania najlepsze dla Polski? - zapytał. ... jego zdaniem, że do uzyskania świetnego efektu na tle innych krajów trzeba było tylko "wygaszenia konfliktów politycznych". 

Jeśli wszyscy politycy zrozumieją, jak wielką ma to moc, "to będzie dobrze". - A jeśli tego nie zrozumiecie, wyginiecie jak dinozaury - zwrócił się do posłów. Sala wybuchnęła śmiechem. - Nikomu tego nie życzę - dopowiedział premier." 





DONALD TUSK POLAK ROZŁAMANY, ZNAK 1987, nr 11-12 (pełny tekst)





DONALD TUSK POLAK ROZŁAMANY, ZNAK 1987, nr 11-12 (pełny tekst) 


Polskość jako zadany temat... Wydawałoby się: tylko usiąść i pisać. A tu pustka, tylko gdzieś w oddali przetaczają się husarie i ułani, powstańcy i marszałkowie, majaczą 

Dzikie Pola i Jasna Góra, dziejowe misje, polskie miesiące, zwycięstwa i klęski. Zwycięstwa?

Jak wyzwolić się z tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od urodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? 


Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych rojeń?

Polskość to nienormalność — takie skojarzenie narzuca mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu."





30.11.13 Premier Tusk odwiedził Płock, a w nim spotkał się z rodziną państwa Sochockich.

Publicysta Rafał A. Ziemkiewicz napisał w komentarzu do tego "wydarzenia", że "w fajnej atmosferze III RP, słysząc pukanie do drzwi o 6 rano, cały drżysz, czy to aby nie premier".  -   Ale co tam, .... fajnie jest, gitara gra ...  www.kacpro.blogspot.com

Grudzień 2013 roku, jest być może najlepszym momentem, aby szukać, a przynajmniej zastanawiać się nad tym, jak powinna brzmieć odpowiedź na pytanie, jakie Jacek Kuroń zadał w swojej książce z 1991 roku pt. "Gwiezdny Czas - Wiary i winy dalszy ciąg" .

Opisująca lata 1976-1981 ksążka, jest o tyle ciekawe, bo wydaje się, że opisuje "początek czasu", którego zakończenie, "etap końcowy", jest nam właśnie dane oglądać. - Nam, "ludziom ery nowożytnej", ale jakże podobnej do "minionej epoki" sprzed kilkudziesięciu lat, która, wydaje się, trwa jakby w "rzeczywistości równoległej", co jakiś czas przeplatając się z "naszą rzeczywistością". - A może tylko myślimy, że to co nas otacza, jest "naszą nową rzeczywistością", może to co stare, nigdy nie odeszło? / To odchodzi, tylko jak na filmach Hichcoca bardzo powoli wciągane jest w otchłań przeszłości.

Jesteśmy świadkami ostatniego starcia ginącego gatunku "komozaurów" walczących ze swoim odwiecznym wrogiem "demozaurami". Posłuchajmy co pisze Jacek Kuroń o przeszłości która trwa. 

 Jacek Kuroń "Gwiezdny Czas - Wiary i winy dalszy ciąg" 1991: (str.7 Rok 1976) "Antek Macierewicz i Piotrek Naimski /../ od paru miesięcy propagowali ideę powołania Komitetu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. /.. / Z początku, kiedy Antek z Piotrkiem zaproponowali powołanie komitetu, nie było jakby przedmiotu działania, więc musiałby on ograniczać się do ogólnych deklaracji. /.. / Myśmy gadali, a tymczasem przez  kraj szła wielka fala pacyfikacji , o której jeszcze nie wiedzieliśmy. Ludowa władza brała odwet na ludziach i miastach, które przeciw niej wystąpiły. (str.9) Ja tymczasem w domu znalazłem kartę powołania do wojska. / .. / 11 listopada byłem już w wojsku. Wcielono mnie do drużyny, która liczyła cztery osoby. Ja, dwuch pracowników Służby Bezpieczeństwa i jeden z kontrwywiadu wojskowego. / .. / Wojsko oczekiwało odemnie tylko jednego - żebym tam był. Nie mogłem opuszczać koszar ... / .. /

(str.10) 4 września dostałem kilkudniowy urlop z wojska i wieczorem byłem w domu. Gajka powiedziała mi, że wszyscy zebrali się u profesora Lipińskiego i że ma zostać powołany komitet. Domyślałem się, kim mniej więcej ci wszyscy, bo rozumiałem, że idzie o komitet praw człowieka i obywatela, o którego powołanie tak długo zabiegał Antek. / .. / Nazajutrz rano przyjechał do mnie Jan Józef, Antek oraz Piotrek i opowiedzieli o przebiegu spotkania. Wtedy po raz pierwszy posłyszałem słowa, które tak nierozerwalnie miały miały od tej pory towarzyszyć mojemu nazwisku - Komitet Obrony Robotników. Poszliśmy na spacer po parku .. i tam dowiedziałem się o szczegółach tego przedsięwzięcia.

(str.11) Wróciłem do wojska i czekałem na wiadomość o efektach powołania KOR-u. Czy się bałem? Strasznie. Zwłaszcza, że zdążyłem już wysłuchać dość negatywnych opinii, że to szaleństwo, wariactwo, że niepotrzebne, bo sprawi tylko, że zamkną dodatkowo kilka osób i tym podobne. Nawet gdyby tak się stało, to fakt, że siedzimy w sprawie uwolnienia robotników, nadawał już temu większą rangę i zyskałby rozgłos na świecie. Władze też zdały sobie z tego sprawę i myślę, że właśnie dlatego nie poszliśmy siedzieć.

(str.12)  Wróciłem do Warszawy na dwa tygodnie przed zakończeniem moich "ćwiczeń wojskowych". Te dwa tygodnie łączą się z nazwiskiem Wojciecha Jaruzelskiego. Wiedziałem, że moje ćwiczenia są zamiast więzienia. / .. / Warunki mojego pobytu w wojsku były oczywiście nieporównywalnie lepsze niż w jakimkolwiek więzieniu, ale zawsze była to niewola. Gdy przyjeżdżała Gajka ... ona śmiała się i mówiła, że to najpiękniejsze nasze widzenia jakie mieliśmy do tej pory. Po kilku tygodniach w koszarach przyczepił się do mnie jakiś służbista, szef sztabu bodajże, który chyba z własnej głupoty postanowił zatruć mi życie. / .. / Znałem już wojsko na tyle, żeby wiedzieć, że nic baranowi nie wytłumaczę i wpadłem na pomysł, że muszę jakoś poinformować jego otoczenie, dlaczego tu jestem, a wtedy wstyd mu będzie mnie szykanować. W tym celu napisałem raport do ministra obrony narodowej, Wojciecha Jaruzelskiego, i przekazałem go drogą służbową , tzn za pośrednictwem kolejnych przełożonych. / .. / Raport wysłałem kadra dowiedziała się, co chciałem, i nie liczyłem już na nic więcej, aż tu jednego pięknego dnia osobisty rozkaz ministra - natychmiast zwolnić. Doprawdy byłem zdziwiony, pomny choćby tego, że za tego samego ministra obrony narodowej, po marcu 1968 r., masowo wcielano studentów do armii. To samo działo się przed podwyżkami. Dlaczego tym razem minister postąpił inaczej? << pyta nas Jacek Kuroń. / Warto się nad tym pytaniem zastanowić, bo myślę, że jest to "arcyprzewrotne" pytanie, na które, spośród "naszych bohaterów", tylko Jacek Kuroń, mógł sobie "luzacko" pozwolić. (:

(str 111-112 / rok 1980) Zwróciłem się do Kingi i Sergiusza , .. by pojecchali do Gdańska z prośbą, żeby Wałesa był koniecznie w momencie rozpoczęcia strajku. Pamiętam, że rozmawiałem z nimi w kącie mojego podwórka, przy śmietniku, w przekonaniu, że w ten sposób unikam podsłuchu. / .. / Zatraymano ich zaraz po śmietnikowej naradzie. Żywy dowód, że tam też mieli nasłuch, bo z całego tłumu, który przetoczył się wtedy przez moje mieszkanie, wylowiono właśnie te dwie osoby. Nikogo innego nie zatrzymano. A jeżeli tak było, to znaczy, że o strajku też wiedzieli. Tylko Co mogli zrobić? (miał na myśli ówczesną stronę rządową) <<< wspomina ... i pyta Jacek Kuroń. / Przypomnę, że Anna Walentynowicz wspominała, że Wałesę służby przywiozły do stoczni motorówką. - Dziwne to miejsce przy "kuroniowym śmietniku". (:


stoczni Słynnego 14 sierpnia zadzwoniła Alinka Pieńkowska i powiedziała: Jacku zaczęliśmy. ... Idzie pochód pod dyrekcję , na przodzie transparenty, za nimi wali tłum! Staneli! Jest z nimi Wałęsa! O, wyszedł właśnie na czoło i coś mówi! Teraz mówi dyrektor! Teraz znowu Wałęsa! / To były moje pierwsze wiadomości o strajku. Potem zadzwonił Andrzej Gwiazda i powiedział o pierwszych postulatach. , że Wałęsa i Ania Walentynowicz mają zostać przywróceni do pracy. / .. / Zaraz po telefonie Gwiazdy z Gdańska zadzwonił Bogdan Borusewicz i poinformował o stoczni. 
- Gdzie jesteś pytam.
- W mieście.
- To idź do stoczni -  mówię. - Niech cię tam zrobią obserwatorem, doradcą, kimkolwiek, ale bądź tam z nimi.
Byłem przekonany, że właśnie tam, w stoczni, zadecyduje się wszystko.

(str 113-114) 16-tego ... Dyrekcja ustąpiła w sprawie 2 tysięcy zł podwyżki i tym samym wszystkie żądania strajkujących w stoczni gdańskiej zostały spełnione. Komitet strajkowy głosował i i większością głosów podjął decyzję o zakończeniu strajku. Zupełnie blady Wałęsa poszedł w kierunku bramy, żeby jako demokratycznie wybrany przewodniczący ogłosić decyzję komitetu, ale zdawał sobie sprawę, że jest to sprzeniewierzenie się wszystkim zakładom, które rozpoczynały swoje strajki w solidarności ze stocznią. Wałęsa ogłosił decyzję komitetu i zebrani drobną większością głosów, decyzję tą podtrzymali.

Wtedy grupa: Andrzej Gwiazda, Ania Walentynowicz, Alka Pieńkowska, Joanna Duda-Gwiazdowa, Andrzej Kołodziej, Bogdan Lis - zdecydowała się strajk kontynuować. 

Po oświadczeniu Wałęsy wystąpiła Alka Pieńkowska i bardzo ostro opowiedziała się przeciw złamaniu strajku i Wałęsa się do nich przyłączył, a do stoczniowców zwrócił się tak. - Kontynuujemy strajk w imię solidarności, ale kto chce, to niech idzie do domu. I tłum ruszył w stronę wyjścia. 

A wtedy Alka, mała dziewczynka, chwyciła megafon, podbiegła do bramy i stanęła w niej jak Rejtan i woła:
- Te minuty są decydujące, jeżeli wyjdziecie za bramę, to przegapicie historyczną szansę - ludzie stoją i słuchają - Wyjdziecie to będzie po wszystkim. ... I część została. Olbrzymia większość poszła do domów. Tej nocy na teren stoczni ściągneli przedstawiciele poszczególnych zakładów, delegaci załóg. Powstał Międzyzakładowy Komitet Strajkowy. To było znakomite posunięcie. Od tego momentu strajk miał już inny wymiar. Posunięcie było świetne również dlatego, że tej nocy było w stoczni raptem tysiąc osób i między Bogiem a prawdą, to okupowali oni zakład prawem kaduka.

(str 117-118) Łącznicy ze stoczni przywieźli wiadomość, że wychodzi biuletyn strajkowy i że nazywa się "Solidarność", a redaguje go Krzyś Wyszkowski i Konrad Bieliński. / .. / Krzyś stoczył duże boje, żeby pismo nazywało się  "Solidarność" , gdyż większość optowała za "Robotnikiem Wybrzeża" , co miało być gestem podziękowania wobec KOR-u i na solidarność z KOR-em wskazywać. Ale Krzyś rozumiał, że tu o większą solidarność chodzii uparł się, i postawił na swoim. A potem, to już każdy chciał się przyznawać do tego, że nazwę S o l i d a r n o ś ć  wymyślił sam.

Przyjechała Anka Kowalska , potem profesor Kielanowski. Anka przywiozła kartkę, którą napisał do niej Mieczysław Rakowski. Ostrzegał, że to nasze ostatnie minuty , za chwilę wejdą do stoczni, rozpędzą wszystkie komitety strajkowe, a nas zgniotą. Wszystko się skończy. Decyzje są przygotowane i pacyfikacja za moment się zacznie.

No i co my mieliśmy zrobić? Schować się? Zacząłem się śmiać, bo to nie pierwsze wiadomości od Rakowskiego , jakie przychodziły przez Ankę.
- On jest taki świetny polityk - mówię - że jak Mietek mówi "wejdą" , to znaczy "nie wejdą" i wszystko dobrze się skończy ... - Mówię to i trzymam tą nieszczęsną kartkę w ręku, a tu .. puk, puk, otwierają się drzwi do pokoju i głowę wsadza kapitan Sitek z MSW. 
- Czy można wejść?
- Bardzo proszę - odpowiedziałem i zjadłem list od Rakowskiego. <<< pisze Jecek Kuroń. ... i jakby ktoś nie wiedział, lub zapomniał. Jacek Kuroń pisze o liście od Mieczysława Rakowskiego napisanym w 1980 roku. Tego samego Rakowskiego, który był premierem w latach 1988-1989, czyli w czasie, kiedy Jacek Kuroń z "resztą naszych bohaterów" w 1989 roku komunizm w Polsce obalili. Czyżby Rakowski im pomagał?  (: Może to pomoże nam znaleźć odpowiedź na zadane wcześniej przez Kuroniaq pytanie:  Dlaczego tym razem minister ( Wojciech Jaruzelski) postąpił inaczej? ... a było to już w 1976 roku, a nawet może wcześniej.

(str.206) Drugiego dnia obradowaliśmy o sytuacji "Solidarności", kraju i drogach wyjścia z kryzysu. / .. / W każdym razie zdecydowana większość KKP poparła moje propozycje ... Sprzeciwił się Janek Rulewski .. Janka poznałem jecienią 1966 r. w celi pawilonu XII, w więzieniu mokotowskim. Siedziałem wtedy z niewątpliwie wybitnym więziennym agentem SB - Jerzym T. Janka Rulewskiego, młodego chłopaka, ... wsadzono do naszej celi po to, żeby w rozmowie ze mną z czegoś się tam zwierzył. >>>> https://www.youtube.com/watch?v=yOtVB8qOxtI




fot. Tomasz Hamrat/Gazeta Polska


fot. Krzysztof Sitkowski/Gazeta Polska


13.12.13 "Do wczorajszego Marszu Wolności, Solidarności i Niepodległości chciało dołączyć się kilku prowokatorów. M.in. słynny "Andrzejek", który najpierw brylował jako obrońca Krzyża Pamięci, a potem pojawiał się u boku Janusza Palikota, wspierając marsz homoseksualistów. Organizatorzy powiadomili jednak policję, że nie życzą sobie "Andrzejka" na Marszu 13 grudnia.

Nie spodobały nam się także dwa transparenty, nielicujące z charakterem marszu. Na jednym z nich umieszczono napis "Konzentrationslager Europa" - o nim właśnie informował Radosław Sikorski na Twitterze i mainstreamowe media." - Czyżby "Radek" odreagowywał wpadkę z wpisem o Ukrainie, z sprzed wyjazdu Kaczyskiego do Kijowa, gdzie prezes PiS, odniósł ogromny sukces medialny?

 <>

10.04.10 Kulisy Katastrofy /  Pajęczyna dezinformacji oraz jej defekty



09.12.2013 / Wprost.pl: "Minister popada w konflikt z prezydentem Lechem Kaczyńskim i ze starym znajomym z ROP Antonim Macierewiczem. Kończy się dymisją i przejściem do Platformy Obywatelskiej.

Po wygranych przez PO wyborach w 2007 r. wysłannicy Tuska proponują Sikorskiemu stanowisko ministra obrony narodowej. Ten jednak twardo odmawia i negocjuje fotel szefa dyplomacji. To spełnienie jego marzeń. W końcu już w rządzie PiS chciał kierować MSZ. ..... szef MSZ zaczyna się specjalizować w atakowaniu Lecha Kaczyńskiego, co przeszkadza jego zastępcy. 

– To Radek wymyślił plan zabrania samolotu prezydentowi w drodze na szczyt do Brukseli. „Arab” [Tomasz Arabski, były szef kancelarii premiera – red.] wziął to na siebie, my oberwaliśmy potwornie od opinii publicznej, a pomysłodawcy włos z głowy nie spadł – mówi z goryczą kolega z rządu. Chodzi o wydarzenia z końca 2008 r., kiedy się okazało, że Lech Kaczyński nie ma czym polecieć na szczyt unijny do Brukseli." >>> WARTO ZOBACZYĆ / Relacja śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego >>>  http://www.youtube.com/watch?v=TeA6XBfEJ7E



Każdy fakt można zmanipulować. Jeśli prawdą jest, co udowadnia Antoni Macierewicz i Zespół Parlamentarny w swoich raportach, że będąca częścią administracji rządowej "Komisja Millera" podaje nieprawdę, to można też założyć, że inne organa administracji rządowej, w tym prokuratura, nie podją prawdziwych faktów związanych z tragicznym wydarzeniem z 10.04.10, które miało miejsce w Smoleńsku.

Zastanówmy się co jest prawdą, a co manipulacją? Co może być, a co raczej nie jest prawdą? Dostęp do prawdy utrudniono, ale można dotrzeć do jej fragmentów, które w połączeniu z innymi mogą dać nam przybliżony obraz tego co mogło się wydarzyć. Zacznijmu od początku, czyli od czasu, bo czas jest najważniejszy. Wszystko dzieje się w określonym czasie i wszystko potrzebuje czasu. 

1. Zapytajmy, o której godzinie doszło do katastrofy?

Już w tym pierwszym punkcie zaczynają się problemy z uzyskaniem bezspornych faktów. Nie ma nagrań z wylotu prezydenta w dniu 10.04.10, z Okęcia. Oficjalna godzina katastrofy zmieniła się w trakcie dochodzenia z 08.56 na 08.42. Można więc zapytać jak naprawdę była godzina wylotu prezydenta i katastrofy samolotu z polską delegacją w Smoleńsku?

Oficjalny wylot samolotu       07.27
Oficjalna godzina katastrofy  08.42
Orientacyjny czas lotu          75 minut

Czy te dane są prawdziwe, a raczej, czy można je podważyć? 

Michał Krzymowski, dziennikarz i komentator polityczny, specjalizujący się w zdobywaniu zakulisowych informacji ze szczytów władzy, oraz Marcin Dzierżanowski,  dziennikarz "National Geograpchic", w swojej książce SMOLEŃSK ZAPIS ŚMIERCI w na stronie na str. 8 piszą 

"Jak-40 wylądował na Sewiernym czterdzieści minut wcześńiej, o 7.22. Gdy silniki tupolewa zamilkły, porucznik Artur Wosztyl, porucznik Rafał Kowaleczko i chorąży Remigiusz Muś, z załogi Jaka, siedzieli w kokpicie. W przeciwieństwie do Bahra i Wierzchołowskiego, słyszeli nie tylko ryk silnika, ale też trzy wybuchy, huk i trzask łamiących się drzew. ... - Chyba się rozbili - powiedział Wosztyl. ... Po chwili cała trójka - Wosztyl, Kowaleczko i Muś - była na zewnątrz. W ich stronę szedł mężczyzna w rosyjskim mundurze."

Autorzy książki piszą też 

"Za napisanie tej książki grozi, nam do dwuch lat więzienia - prokuratorzy twierdzą, że ujawniamy w niej tajne informacje. - To paradoks, bo śledztwo zostało wszczęte, jeszcze zanim "Smoleńsk. Zapis śmierci" trafił do księgarń." ... i dodają: "Prokuratorzy mają rację. Rzeczywiście dotarliśmy do 57 tomów akt śledztwa i dokładnie je przestudiowaliśmy."

Jeśli faktycznie informacje zawarte w książce oparte są na faktach, warto wykorzystać zawarte w książce dane do potwierdzenia oficjalnie podawanych nam faktów. Warto tym bardziej, że książkę napisano przed upublicznieniem "Raportu Millera" i rewelacjami Zespołu Parlamentarnego Antoniego Macierewicza. Zwróćmy uwagę na ten fragment książki: 

"Jak-40 wylądował na Sewiernym czterdzieści minut wcześńiej, o 7.22. Gdy silniki tupolewa zamilkły, porucznik Artur Wosztyl, porucznik Rafał Kowaleczko i chorąży Remigiusz Muś, z załogi Jaka, siedzieli w kokpicie."

Z tego fragmentu książki można się domyślać, że "silniki tupolewa zamilkły" czterdzieści minut po 7.22 , czyli 7.22 + 40 minut = czas katastrofy = 08.02 

- Czy to możliwe? może to pomyłka? Oficjalny czas katastrofy to 08.42 

Aby się upewnić, należałoby sprawdzić prokuratorskie akta sprawy, czy jest tam zeznanie "opiewające na tą godzinę", lub szukać potwierdzenia w innych źródłach. - Czy takie są?

Okazuje się, że godzinę 08.02, można potwierdzić w innych źródłach. 

Na YouTube powyżej począwszy od 9 minnuty 32 sekundy nagrania redaktor TVN24 mówi: 

"Wiadomość sprzed chwili dosłownie, mamy informacje, bardzo ogólne o tym, że były kłopoty z lądowaniem prezydenckiego samolotu Jak czterdziesty, na lotnisku w Smoleńsku. Polska delegacja z osobami, które wspólnie z Panem Prezydentem leciały do lasu katyńskiego na obchody siedemdziesiątej rocznicy zbrodni katyńskiej wyleciały z Polski o godzinie 6.50. 

Nieoficjalny wylot samolotu       06.50
Orientacyjny czas lotu          75 minut
Szacunkowa godzina katastrofy  08.05

"Pech chciał" że mamy szacunkowy czas katastrofy "potwierdzony" w dwuch niezależnych źródłach, znacząco odbiegający od oficjalnego czasu katastrofy. Różnica wynosi aż / około 37 minut.

.... i tutaj mała dygresja. W pierwotnie głoszonej wersji wydarzeń, tupolew miał podchodzić do lądowania 3-4 razy. Nie wiem, dlaczego mówiono, że podchodził do lądowania aż tyle razy, ale jedno jest pewne. Tylokrotne "lądowanie" uzasadniałoby stratę czasu, te około 37 minut, pomiędzy wcześniejszym wylotem i "opóźnioną katastrofą". Ostatecznie, oficjalnie, to prezydent spóźnił się na Okęcie, tylko nie ma żadnych nagrań z wylotu prezydenta z Okęcia. Nie ma nagrań, więc nie ma dowodów, o której godzinie faktycznie wylot z Okęcia nastąpił? 

Co ciekawe, na tym samym YouTube powyżej, w 5 minucie 10 sekundzie nagrania mamy relację TVP1 i redaktora Pawła Prusa z Lasu Katyńskiego. 

Na nagraniu powiewają flagi, polska i rosyjska, a do flag przyczepione są czarne wstęgi. Wstęgi takie, zwyczajowo, przyczepia się do flag na znak żałoby. Czas wyświetlany na ekranie to 08:01. 

Powstaje pytanie, dlaczego te "zwyczajowe wstążki" o 08:01 były już przyczepione do tych flag, a konkretniej, czy przyczepiono je do nich na znak żałoby po katastrofie, która przecież miała mieć miejsce dopiero o 08:42.

Gdyby się okazało, że wstążki przyczepiono do flag na znak żałoby po katastrofie, znaczyłoby to, że do katastrofy doszło przed 08:01.

Jeśli, z kolei, do katastrofy doszło przed 08:01, to co działo się na lotnisku w Smoleńsku między godziną 08:01, a pficjalnym czasem katastrofy, czyli 08:42? 

W zwiazku z tym, powstaje też następne pytanie: Dlaczego media nie pokazywały nam relacji w czasie rzeczywistym, tylko z kilkudziesięciominutowym "poślizgiem"?

Bez wyjaśnienia tego wątku, jakiekolwiek badania i spory Komisji Laska z Zespołem Macierewicza, o "kąt natarcia skrzydła na pancerną brzozę" i "geometrię skrzydeł tupolewa",  są co najmniej przedwczesne. - Dlaczego? Bo jeśli oficjalny czas katastrofy został sfałszowany, to wszystkie inne dane, też mogą być fałszywe.



Redaktorka patrząc jakimś dziwnym wzrokiem na Radka: To Pan był tą osobą, która dostała TĄ wiadomość pierwsza ...

Radek ze spuszczoną głową: Taak, już parę minut po katastrofie, ... ponieważ na miejscu była nasza grupa przygotowawcza, naczelnik departamentu wschód zadzwonił do dyrektora, a dyrektor do mnie .... Pierwsza informacja była taka, że samolot się rozbił, ale nie było wybuchu. ... Samolot się rozbił, ale nie było wybuchu .... Samolot się rozbił, ale nie było wybuchu .... więc była nadzieja, że ... lądowali i koło się urwało". >> Czy coś takiego widać właśnie na nagraniu Bild.de?


Co sfilmował Bild.de? / Na filmie Bild.de mamy dwa sprzeczne ze sobą obrazy. Film zmontowano wieczorem, już po wizycie J.Kaczyńskiego w Smoleńsku. W pierwszych pięciu sekundach filmu (kadr z dosyć daleka) widzimy zarys leżącego w lesie samolotu "w jednym dużym kawałku" - czyli tak jak oceniają fachowcy, jak powinien wyglądać TU-154. W następnej części filmu widać zdjęcia z bliska z Tupolewem "w kawałeczkach” - Jak to możliwe? / można powiedzieć, że nagranie Bild.de pokrywa się z symulacją TVN24 i symulacją rosyjską (niżej)


No właśnie, może w Smoleńsku, tak jak myślał Sikorski lądowali i koło się urwało ? Co tak naprawdę wydarzyło się po katastrofie tego nie wiemy. Popatrzmy na symulację TVN24 z 10.04.2010 roku (wyżej) i na relację rosyjskiej agrncji informacyjnej RAI Novosti >>>  http://www.youtube.com/watch?v=rIGtTT2tNSo

Zanim powstał "Raport Millera" o przyczynach, jak dotąd "nieudowodnionej katastrofy Smoleńskiej", wydana została (03.2011) ksiażka, "fabularyzowana rekonstrukcja największej polskiej tragedii po II Wojnie Światowej" , pt.: "Smoleńsk. Zapis śmierci". A w książce tej znajdziemy taki fragment:

str. 62. Warszawa: 

"Zalewski, który tak bardzo wzbraniał się przed dzwonieniem do Klicha, w końcu musiał się z nim połączyć. Była 9.25.
- Panie ministrze, chciałem pana poinformować o katastrofienaszego wojskowego statku powietrznego. TU sto pięćdziesiąt cztery, który ...
- Tak, pośpieszył go Klich.
- ... prawdopodobnie rozbił się przed podejściem do lądowania na lotnisku Smoleńsk ... 

- Zapalił się czy nie? - spytał minister. Wyglądało na to, że musiał już z kimś wcześniej rozmawiać na ten temat.

- Z informacji otrzymanych od załogi Jaka wynika, że samolot się rozbił i nie doszło do zapalenia statku powietrznego. ... BOR i jego służby nie mogą tego na razie potwierdzić. Oni otrzymali informacje od policji rosyjskiej."

str. 63 "Centrum Ochrony Rządu, godzina 9.38.

- Halo - telefon odebrał dyżurny Tuszyński.
- Kąkolewski raz jeszcze - dyszał głos w słuchawce - Jestem już na miejscu. Sytuacja jest krytyczna.
To nie wygląda na awaryjne lądowanie. Samolot jest roztrzaskany. Wygląda, że nikt nie przeżył." 

Zwróćmy uwagę, wcześniej musiała być mowa o "awaryjnym lądowaniu".

Powstaje więc pytanie, co wydarzyło się w czsie pomiędzy informacją z Jaka-40 (str. 62),  a dojechaniem na miejsce tragedii Kąkolewskiego (str.63)




"Za napisanie tej książki grozi, nam do dwuch lat więzienia - prokuratorzy twierdzą, że ujawniamy w niej tajne informacje." piszą we wstępie autorzy książki.  Myślę więc, że w książce "SMOLEŃSK. ZAPIS ŚMIERCI" są fragmenty prawdziwe, które, gdyby się potwierdziły, "wywróciłyby" prace "Raporu Millera" i "Zespołu Macierewicza", "do góry nogami.

Czy sama książka jest rzetelnym przedstawieniem faktów, czy też, jak to niektórzy nazywają, szarym PR-em - pomięszaniem faktów z dezinformacją?

Ocenę pozostawiam czytelnikom ksiażki, zwracając jednocześnie uwagę, na zwracanie uwagi na szczegóły. Biorąc pod uwagę to, kto napisał książkę i ewentualnie, z jakich materiałów korzystał,  naprawdę warto zastanowić się jak, o której godzinie i tak naprawdę, w którym miejscu na lotnisku w Smoleńsku, doszło do katastrofy tupolewa.


Na początku, zgodnie z wpisem w książce przedstawię autorów: 

Michał Krzymowski:  Dziennikarz i komentator polityczny. / ... / Specjalizuje się w zdobywaniu zakulisowych informacji ze szczytów władzy.

Marcin Dzierżanowski:  Dziennikarz "National Geograpchic". Kilkadziesiąt godzin przed śmiercią Maria Kaczyńska udzieliła mu swego ostatniego wywiadu. W całości, po raz pierwszy publikowanego w książce "Smoleńsk. Zapis śmierci" / Dodać należy, że "National Geograpchic jest producentem filmu: "Katastrofa w przestwotrzach / Śmierć Prezydenta", o katastrofie smoleńskiej.

Autorzy podali krótką historię powstania książki:"Za napisanie tej książki grozi, nam do dwuch lat więzienia - prokuratorzy twierdzą, że ujawniamy w niej tajne informacje. - To paradoks, bo śledztwo zostało wszczęte, jeszcze zanim "Smoleńsk. Zapis śmierci" trafił do księgarń." ... i dodają: "Prokuratorzy mają rację. Rzeczywiście dotarliśmy do 57 tomów akt śledztwa i dokładnie je przestudiowaliśmy." / Książka miała powstać na podstawie tych akt, i rozmów z kilkudziesięcioma świadkami katastrofy, rodzinami ofiar. Jako źródło autorzy podają też artykuły prasowe. - Ogólnie książka napisana ciekawie. Co jednak najciekawsze, gdyby część informacji w niej zawartych potwierdziła się, mogłoby to obalić i przewrócić do góry nogami nie tylko "Raport Millera", ale też pracę Zespołu Parlamentarnego Antoniego Macierewicza". 

Ksiżka "Smoleńsk. Zapis śmierci" powstała w marcu 2011 r., a więc przed ogłoszeniem "Raportu Millera" i na długo przed powstaniem "Parlamentarnego Zespołu Antoniego Macierewicza". Jak każda książka "jest do czytania", ale jednocześnie przenosi informacje, które "kodują się" w głowie czytelnika. - Myślę, że takie właśnie było jej główne zadanie. Autorzy książki powołują się na dostęp 57 tomów akt śledztwa, dotyczącego katastrofy smoleńskiej i grożącej im karze za ujawnianie "tajnych informacji". Czyni to treść książki swoistymi "zeznaniami świadków", przeciekiem krążącym w jakby drugim obiegu, ... i co ciekawe. Dużo informacji pokrywa się z informacjami zawartymi w "Raporcie Millera".

Myślę, że w książce są fragmenty, które, gdyby się potwierdziły, moim zdaniem, "wywróciły by" prace "Raporu Millera" i "Zespołu Macierewicza", "do góry nogami. Dotyczą one czasu , miejsca i skutków "nieudowodnionej katastrofy w Smoleńsku". 



Lotniarz nad Pancerną brzozą >>>> http://www.youtube.com/watch?v=3_u-A8pegUs

Relacja pilota Jaka >>>> http://www.youtube.com/watch?v=oCXWoB1fgNE

Poderwanie tupolewa >>> http://www.youtube.com/watch?v=vmgxjAdppuk

RAI Novosti symulacja >>> http://www.youtube.com/watch?v=rIGtTT2tNSo