sobota, 16 listopada 2013

Kto na listach PiS? Kaczyński ujawnia w tygodniku "w Sieci": kluby "Gazety Polskiej", a tak w ogóle to przede wszystkim lojalni!


Lojalni i wiarygodni?

W polityce takich nie ma. - Wszyscy są "interesowni". Trzeba o tym pamiętać.
Jarosław Kaczyński w "wPolityce.pl" o kandydatach na posłów:

Jarosław Kaczyński: Panowie, wyobraźmy sobie bitwę, bardzo ciężką, w której część wojsk odłącza się od obozu i przechodzi do przeciwnika. A potem, gdy obrona się udaje i obóz przetrwał, przychodzą i mówią by nie tylko ich przyjąć z powrotem, ale awansować i dać ordery. Nie ma czegoś takiego w historii. / ... / Nie, na to zgody nie będzie, byłoby to bardzo nie uczciwe w stosunku do tych, którzy byli z nami w najtrudniejszych momentach, a nie tych, którzy kierują się wyłącznie osobistymi ambicjami. A to właśnie one i niechęć do narażania się były podstawą powołania nowych partii. Po drugie część z naszych byłych kolegów przekroczyła wszelkie granice przyzwoitości, godzenia już nie w nas, ale w polską demokrację. I dalej tak działają. Mamy więc orderować tych, którzy wciąż do nas strzelają? 

"Tygodnik "w Sieci": Pytanie jest poważne: co zamierza pan zrobić by w kolejnej kadencji w Parlamencie Europejskim znów nie było tak, że zaczyna piętnastu posłów pisowskich, a kończy sześciu?


J.K: będziemy się poszerzać, ale o ludzi wiarygodnych.

Na przykład?

Wiele środowisk zaktywizowało się po 10 kwietnia 2010 roku i wspaniale pracuje. Choćby Kluby Gazety Polskiej, prężne i tworzone przez ciekawych ludzi.

Przedstawiciele Klubów Gazety Polskiej mogą się znaleźć na listach wyborczych PiS?
Mogą i pewnie się znajdą, choć musi to być porządnie przygotowane, musi być pewność, że klub po wyborach będzie zwarty, spójny i zdolny do dyscypliny.

/ ... /

Szeroko komentowana była ostatnio krytykę skuteczności Prawa i Sprawiedliwości jaka pojawiła się po referendum warszawskim na łamach „Naszego Dziennika”. Jest wojna pisowsko-toruńska?

To całkowita bzdura. Nasz wzajemny szacunek i dobre relacje nie zmieniły się, a wspomniana krytyka była po prostu opinią jednego dziennikarza. Takie stanowisko przekazał nam sam Ojciec Dyrektor.


KOMENTARZ: "Wojny" w PiS zaczynają się zwykle po wyborach, a nie przed wyborami. Przed wyborami, gdy "prezes dzieli", zawsze wszystko jest pięknie i fajnie. Jak już kandydaci "wygrają" posady posłów i senatorów, zaczyna się walka o to, kto ważniejszy.

Warto o tym pamiętać "przed", a nie "po" >> BO PO, BĘDZIE JUŻ ZA PÓŹNO Po wyborach każdy robi swoją politykę.

Aby przetrwać, PiS musi stworzyć w swoich strukturach, z członków założycieli PiS,  wewnętrznętrzne i nieusuwalne ciało, na wzór Trubunału Konstytucyjnego (takiego jak w USA) , w którym dożywotnio, zasiadać będą "sędziowie", którzy zadbają o to, żeby PiS szedł tą drogą, którą idzie.  

Aby przejąć władzę w Polsce, wystarczy przejąć partię rządzącą, albo tą, która będzie rządzić, dlatego, każda partia rządząca w Polsce powinna mieć wewnętrzny  mechanizm zabezpieczający ją przed  przejęciem przez "element zewnętrzny" , z elementem zagranicznym włącznie. Bez tego PiS nie przetrwa takim jakim jest. Jeśli PiS tego nie zrobi, prędzej czy później zostanie przejęty. "Element" nad tym pracuje.

Zacytuję byłego marszałka Ludwika Dorna "Dolary przeciwko orzechom", że przed zamachem w Smoleńsku, w PiS byli ludzie, którzy po zamachu mieli przejąć partię i władzę w PiS.

- Pytaniem jest, czy wszyscy odeszli, czy też dalej mamy tam "śpiochów"?

Tego nawet nie warto sprawdzać. "Śpiochy" na pewno w PiS są. Warto jednak zneutralizować ich zapędy, tworząc permanętną kontrolę władz PiS przez tych, którzy PiS stworzyli.

Aby ta kontrola była, PiS potrzebny jest "niezniszczalny" mechanizm kontroli, a ten może zapewnić tylko dożywotnia nominacja "PiS-owskich Sedziów, wewnątrzpartyjnego PiS-owskiego Trybunału Konstytucyjnego".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz